Jako, że nadal nie znalazłem czasu, żeby przejść na jakieś lekkie środowisko*, a interfejs GNOME jest wg mnie mało atrakcyjny, pobrałem z sieci Ubuntu z prefiksem K.
Instalacja
Z premedytacją wybrałem opcję najbardziej typową dla newbies, czyli zrób sobie miejsce na dysku i się zainstaluj. Instalacja przebiegła bez problemów, choć (mimo braku większej uwagi) dopatrzyłem się kilku literówek (m.in. Przzeglądanie plików czy strefa czasowa WarszawaL).
Miejsce zrobiło się bez problemów a w Grubie pojawiła się nowa pozycja.
10 minut w nowym systemie
Tytułem wstępu: To nie jest profesjonalna recenzja nowej wersji Ubuntu. Ot, moje przemyślenia, zgodnie z disclaimerem.
Pierwsza uwaga: +: Logo podczas ładowania sytemu jest przyjaźniejsze i milsze dla oka. Szczególnie niewprawnego. Również pasek postępu jest ładniejszy. Ale tu pojawia się minus: nie mamy żadnej informacji o ładowanych modułach. Jesteśmy zostawieni na pastwę losu, dokładnie tak, jak od lat postępuje konkurencja. Oczywiście, dla początkujących użytkowników nie ma to znaczenia i nie przerażają komunikaty typu
Connecting to ntp.ubuntulinux.com — Failed
Zasadniczo jest to punkt do tyłu, choć Ubuntu z założenia jest przystosowane dla początkujących, więc pominę to w końcowej klasyfikacji. Z pewnością wielu takie rozwiązanie będzie odpowiadać.
Cieszy również nowy, gładki ekran logowania.
Zaskakująca, po uruchomieniu managera okien, jest zawartość katalogu /
. Otóż mamy w nim zaledwie 2 (słownie: dwa) katalogi: /home
i /media
. Włączenie wyświetlania plików ukrytych, oczywiście zwraca nam resztę zawartości, z plikiem .hidden
w którym możemy definiować które katalogi maja być domyślnie ukrywane, i obrazem jadra. Oczywiście – rozwiązanie bardzo wygodne dla niedoświadczonych uzytkowników, z założeniem, że system ma działać, a nie chcemy się go uczyć. Sam przyznam, że przez jakiś czas korzystałem z Kubuntu. Z czystego lenistwa i wygody jaką oferuje ten system w momencie, kiedy nie ma się kilku wolnych godzin na konfigurację Slackware czy kilku wolnych dni na instalację Gentoo.
KDE niestety nadal nie jest spolonizowane po instalacji. Oczywiście, można zrobić apt-get upgrade
, ale skoro system jest zorientowany na nowoprzybyłych, winien jest zapewnić im możliwie komfortowe warunki na rozpoczęcie przygody z wolnymi systemami. Minus.
KLaptop został zastąpiony o wiele gorszym (zaznaczam, że korzystałem z systemu przez 10 minut!) PowerManagerem. Mając końcówkę baterii (która i tak wystarczyła na przeprowadzenie instalacji) po załadowaniu się systemu Bateria wskazywała pozostały czas 2:00h, a po 4-5 minutach 1:00h. Bez zmian. Aż do momentu przejścia w stan wstrzymania. Również bez ostrzeżenia, znanego mi dotąd z Klaptopa.
Podsumowanie
Podsumowania brak. Zbyt mało czasu spędziłem w tym systemie by go należycie ocenić. Moja opinia się jednak potwierdza. Ubuntu (z dowolnym prefiksem) jest systemem który jest definitywnie zorientowany na nowych, niedoświadczonych użytkowników, którzy chcą znaleźć alternatywę dla Windows™. Takiej inicjatywie należy zdecydowanie przyklasnąć. Ale trzeba też mieć nadzieję, że nie przeistoczy się w drugą Mandrivę.
Jest jednak jeszcze sporo do zrobienia, a najważniejszą rzeczą jaką powinni zająć się developerzy z Canonical jest pełna lokalizacja systemu tuz po instalacji (bez aktualizowania!).
* – moje typy to fluxbox i fvwm, z naciskiem na to drugie, bo jest “mniej GTK”. A może w GNOME coś się zmieniło przez ostatnie 2 lata?
[tags]kubuntu, ubuntu, linux, first look, WM,[/tags]
Cóż, ja myślę, że jest to kwestia gustu. Mnie np. znacznie bardziej odpowiada GNOMEiszcze (: Przyzwyczaiłem się do niego, wyglądem można b. łatwo sobie manipulować, a silnik Murrine wprowadził do tego światka wiele świeżości. Inna sprawa to ikony – ja np. niecierpię KDEowskiego Crystala (czy jak on się tam zwał), natomiast b. sobie cenię ikonki Projektu Tango, z ew. dodatkami – jak np. niedawno opisane przeze mnie ikony Giøn. Jeśli chodzi o “oborderowanie”, to w tej chwili ludziska przerzucają się na Compiza, który jest uniwersalnym zastosowaniem dla obydwu środowisk.
Tu się zgodzę w pełni. System powinien zlokalizować się automagicznie natychmiast po instalacji. Jestem pewien, że zostanie to poprawione w następnych wersjach (myślę, że poniekąd ciężko jest im wszystko upchać na 1 CD, co jest jak najbardziej na + – nie trzeba ciągnąć DVD, czy np. 3-6 CD).
Nigdy nie pracowałem z (K, X, etc.)-Ubuntu na laptopie, ale dziwi mnie troszkę, że popełnili błąd takiej miary.
Liczę również na review po dłuższym okresie użytkowania (:
Na moje dwie instalacje jedna rzeczywiście nie była zlokalizowana, i mnie też to zasmuciło, o dziwo druga była zaraz po instalacji. 2 na trzy 😉
Zresztą doinstalowanie języka zajmuje 5 sekund (dla niewprawionych w klikaniu myszką 15)
K -> System -> Języki