W coraz popularniejszym serwisie NaTemat.pl pojawił się dzisiaj artykuł zatytułowany
Twitter w Polsce coraz popularniejszy.
Poznaj jego największe gwiazdy.
Tuż pod leadem artykułu widnieje taki fragment:
Z raportu przygotowanego przez Interactive Research Center do spółki z Edelman Digital Polska wynika, że we wrześniu najpopularniejszym twitterowym kontem w Polsce jest tvn24 z liczbą 138 162 użytkowników. Daleko w tyle, na drugim miejscu znajduje się konto “Gazety Wyborczej” z 64 609 followersów. Trzecie miejsce z nieco ponad 64 tysiącami obserwujących zajmuje specjalista doradztwa zawodowego i organizator specjalistycznych szkoleń, Ludwik Siadlak. Niewiele zdobywcom wrześniowego podium ustępuje minister Radosław Sikorski.
Wszystko fajnie i cieszy oko takie podsumowanie, aczkolwiek z przygotowanych przez agencje wykresów jasno wynika, że tendencja zmian moich znajomych na twitterze jest… żadna. Stagnacja, zero ruchu. Dlaczego?
News o tym artykule dotarł do mnie z Facebooka, kiedy Konrad Traczyk zapytał “who the f%^ is Ludwik Siadlak??!!?” a Lan wezwała mnie do tablicy.
Cóż mogę powiedzieć. Z Twittera korzystałem dawno, dawno temu, jeszcze zanim w Polsce pojawiły się serwisy typu Blip, Flaker, Pinger czy Śledzik. Wtedy, w czasach, kiedy moje wpisy cytował Robert Scoble (@scobleizer), Guy Kawasaki (@GuyKawasaki), czy kiedy ratowałem serwis Josha Kaufmanna po postach Setha Godina o jego projekcie personalMBA.com.
Wtedy właśnie rosła moja popularność. Wtedy właśnie konsultowałem projekty budowania wizerunku w społecznościach dla klientów od Korei po Izrael.
Ale ci z Was, którzy mnie znają bliżej, wiedzą, że muszę sukcesywnie zmieniać obszary zainteresowań w których odnoszę pewne sukcesy, zanim zacznę się… nudzić. Dlatego moja aktywność na Twitterze jest obecnie niewielka, ale wygląda na to, że pora do niej powrócić.
Szczególnie w kontekście zupełnie nowej odsłony siadlak.com i Szkoły Trenerów, nad której startem, zaplanowanym na najbliższy styczeń, ultra-intensywnie pracujemy z Ewą Wytrążek i Olgą Słobodzian.