Mój Tato jest dyrygentem. Jednym z czołowych na polskiej scenie, a to dlatego, że szalenie wymagającym. Ostatnio słuchałem jego relacji z jednej z prób jego chóru, gdzie mówił o intonacji.
Wikipedia w ten sposób opisuje ten termin:
Intonacja – to przy użyciu określeń “czyste” lub “nieczyste” subiektywne sprecyzowanie dokładności wykonania właściwej, zapisanej w utworze muzycznym wysokości danego dźwięku. Pojęcie “intonacji” stosuje się w tym wypadku do wykonania muzyki głosem lub przez instrumenty smyczkowe i dęte.
Podczas tej wspomnianej próby, mimo swojego perfekcjonizmu w wykonywaniu muzyki – którego wymaga również od swoich śpiewaków – zarzucił im… brak koncentracji. Zaśpiewali Pater Noster Verdiego niemal doskonale. Ale dla mojego Taty to niemal przekreśla wszystko.
Nieskoncentrowani? Jak można zarzucić brak koncentracji komuś, kto daje z siebie wszytko, ma wyłączony telefon, stoi wyprostowany przed pulpitem i tylko jedną stronę nut przed sobą?
Otóż można. I wszystko sprowadza się do jednego zdania, które padło tuż po tym zarzucie:
Nie mówcie mi, że jesteście skoncentrowani. To intonacja świadczy o tym, że nie jesteście. Intonacja. Nic więcej.
Kiedy się skoncentrujecie, problem z intonacją zniknie. Kiedy nic was nie będzie rozpraszać, będziecie śpiewać czysto.
Można pracować ciężko. Tak ciężko jak to tylko możliwe, a czasem wręcz ponad ludzkie siły. Ale i tak, jak ciężko byśmy nie pracowali, to liczą się tylko efekty. “Dobrymi chęciami…” i tak dalej.
Zastanawiam się czasem, przyłapując się na robieniu rzeczy zbędnych, czy to czym w danym momencie się zajmuję nie jest właśnie taką myślą, która burzy moją koncentrację w dążeniu do intonacji doskonałej?
Tylko… czy wiesz co dokładnie jest Twoją intonacją?