2019 rok był dla nas rokiem wyjątkowym.
Niełatwym, to prawda, ale na pewno wyjątkowym. Po pierwsze i przede wszystkim – niełatwa ciąża Ani, a po niej narodziny Leny. W tym samym czasie układanie sobie życia w nowym kraju, w nowej rzeczywistości i w absolutnie nowej kulturze, która dziwiła nas i nadal dziwi w bardzo wielu obszarach życia.
Nie jestem zwolennikiem czynienia postanowień noworocznych, bo jak już 10 lat (!) temu pisałem na tym blogu – jutro nie nadchodzi nigdy. Niemniej jednak, spędzam ostatnio coraz więcej czasu na medytacji i to też pozwala mi dochodzić do pewnych wniosków. Jednym z nich jest zastanowienie: Dlaczego Nowy Rok jest w ogóle takim wielkim wydarzeniem? Nie jest to w końcu jakiś szczególny sukces przetrwać kolejny rok, tak samo jak nie jest szczególnym sukcesem przetrwać kolejny rok w małżeństwie i hucznie obchodzić jego rocznicę.
No, chyba, że jest to małżeństwo toksyczne to wtedy faktycznie jest to sukces, ale wtedy to już w ogóle jest świętowanie czegoś absurdalnego 🙂 Ale wróćmy do meritum, bo odpłynąłem od głównego wątku.
Niezależnie od wszystkiego rok 2019 był rokiem wspaniałym, ponieważ udało nam się absolutnie wszystko, co zaplanowaliśmy – z jednym potężnym wyjątkiem, o którym za chwilę. Bo najpierw…
RODZINA
Od sierpnia towarzyszy nam Lena. Główny powód wszystkiego. Naszej zmiany kraju, naszego podejścia do życia i tego dlaczego w ogóle chcieliśmy założyć Rodzinę. Oto powód, którego zdjęć nie publikujemy online (poza wąską grupą najbliższych przyjaciół), a który jest prawdziwym Buddhą, bo prawie w ogóle nie płacze, my przesypiamy całe noce, a każdy z 3 ząbków równał się jednemu popołudniowemu marudzeniu. I tyle. Absolutnie złote dziecko! 🖤
BIZNES
Na rok 2020 mam zaplanowany 1 kluczowy cel.
Jest pewna rzecz, z której zrezygnowałem gdzieś w połowie 2019 roku widząc jak wiele energii kosztuje nas czerpanie z codzienności życia w zachodniej Europie. Stawiając czoła tym wyzwaniom, nie zdążyłem przemodelować swojego biznesu. Biznesu, ale przede wszystkim tego, abym przestał spędzać czas w samolotach na lotniskach wypożyczalnia samochodów a przede wszystkim przestał mieszkać w hotelach. Aby to zrobić, muszę przetransformować moją działalność zawodową tak, aby prowadzone przeze mnie szkolenia, konsultacje i coachingi odbywały się w 100% zdalnie.
Jestem uzbrojony we wszystkie niezbędne mi materiały wsparcie mentorów, grupę świetnych ludzi, którzy już częściowo przetarli ścieżkę, którą chcę przemierzyć. Rezultat jest oczywiście ekscytujący aczkolwiek proces jest procesem, który należy po prostu w egzekwować, więc nie może się nie udać i to też jest bardzo fajne uczucie 🙂
W budowaniu tego nowego biznesu chcę przyjąć optykę pełny i przejrzystości tak jak robi to Maciek Aniserowicz do którego mam bardzo dużo szacunku. Za to i za absolutną autentyczność, której tak wielu brakuje.
W budowaniu tych procesów będzie wspierał mnie Mirek Burnejko, w towarzystwie Marcina Osmana i Rafała Mazura, A kto wie kogo jeszcze – jako posiadacz OnePass Akademia.pl mam gwarantowane miejsce we wszystkich przyszłych w szkoleniach organizowanych przez tę instytucję 💪
A zatem: zapraszam. Będzie się działo – już nie musisz być amerykańskim żołnierzem, ani managerem skandynawskiej korporacji, aby wziąć udział w moich szkoleniach! 🔥
VLOG
W roku 2019 nagrałem raptem kilka odcinków vloga Trenerskie Życie w Obrazkach. Niespodziewanie (dla mnie) okazało się, że aby skutecznie zmontować odcinek bloga wcale nie trzeba mieć ze sobą kamery, mikrofonu i kart SD. I nie trzeba tego wszystkiego zrzucać odpowiednimi kabelkami na dysk komputera. A potem nie trzeba obrabiać całosci w Premiere Pro.
Okazuje się za to, że do wszystkiego wystarczy dobry telefon. Do tej pory nie wierzyłem, że to może być możliwe i zacząłem nie tylko nagrywać vloga wyłącznie telefonem ale również montować odcinki bloga na tym samym urządzeniu. I tak np. poniższy odcinek nagrałem na lotnisku we Frankfurcie, zmontowałem w powietrzu i uploadowałem na YT stojąc w kolejce w wypożyczalni samochodów w Wenecji. Optymalizacja procesu! Oto rezultat:
Motocykl
Przez cały 2019 nie tylko nie przejechałem ani 1 km na swoim motocyklu, ale też nawet nie zdążyłem go sprowadzić z Polski do Niemiec. Przez cały ten czas o motocykl dbali moi zaufani mechanicy z Prestige, ale doszedłem do wniosku, że Daytona jest zbyt wspaniałą maszyną, aby stała nieużywana pod kocem hali garażowej. Dlatego ten ostatni paragraf poświęcam ogłoszniu parafialnemu – kto mnie zna, wie jak wiele uwagi przykładam do dbania o ważne dla mnie urządzenia – dlatego jest tak doposażona akcesoriami.
Zdjęcia na Instagramie, kontakt bezpośredni – najlepiej mailowo, ale telefon też jest OK.
Więcej informacji tutaj, za 2-3 dni (~ 4 stycznia)