Jest sprawa. Dziś niedziela, podczas której gra WOŚP.
I chciałbym tej niedzieli zostawić Cię tylko z dwoma komentarzami. Wybierz pierwszy, jeśli chcesz pomóc wrzucając piątaka nie tylko ze swojej kieszeni – i to dosłownie jednym kliknięciem. Możesz też wybrać drugi komentarz, jeżeli różnym grupom udało się przkonać Cię, że WOŚP to zło, złodziejstwo i w ogóle narzędzie szatana.
Komentarz pierwszy
Przez 25 lat, Jurek Owsiak ze swoją Fundacją zebrał mnóstwo pieniędzy na szczytny cel, jakim jest wyposażanie służby zdrowia w nowoczesny sprzęt. Nie będę tutaj wdawał się w szczegóły i cytował konkretnych kwot. Jeśli chcesz się dowiedzieć ile dokładnie zebrano, jaki wpływ ma na zbiórkę inflacja i jak w poszczególnych latach wyglądały rezultaty finałów w przeliczeniu na złoto – Michał Żuławiński opublikował wczoraj dość szczegółową analizę
W międzyczasie jednak, oprócz prywatnych darczyńców – takich jak Ty i ja – do akcji włączają się coraz większe organizacje. W tym roku, po raz kolejny jest wśród nich MasterCard, który chce się solidnie dorzucić do tej zbiórki.
Zasady są ultra proste: Za każde tweetnięcie oznaczone tagiem #MastercardGrazWOŚP, firma MasterCard przeleje 5zł na konto Fundacji. Całego piątaka, za jedno kliknięcie.
Możesz napisać dowolną własną treść, możesz wrzucić zdjęcie, możesz podać dalej tego tweeta, albo udostępnić ten wpis. Wszystko co będzie zawierało hashtag #MastercardGrazWOSP będzie policzone i przeliczone na złotówki. Jeśli w akcji weźmie udział 40,000 osób (ja już kliknąłem, teraz/zaraz Ty, więc zostaje jeszcze 39,998 wolnych miejsc) to Mastercard przeleje Orkiestrze 200,000.00 zł!
Do dzieła!
Komentarz drugi
Mam wrażenie, że w Polsce panuje przekonanie, że organizacje NGO/Non-profit nie powinny zarabiać żadnych pieniędzy. Że jej założyciele, organizatorzy i twórcy powinni pracować za darmo, pro-bono i najlepiej nigdy nie wyjeżdżając na wakacje, bo to przecież skandal.
Można to bardzo łatwo zobrazować na takim przykładzie. Chcę stworzyć aplikację charytatywną, przez którą użytkownicy będą mogli wspierać dowolny cel. Niech to będą chore dzieci.
Mam dużo kontaktów, możliwości dotarcia do mediów – temat może chwycić i mogę uczynić wiele dobrego. Ale żeby to zrobić muszę mieć:
- aplikację, którą programista musi napisać, a tester sprawdzić (żaden z nich nie jest wolontariuszem)
- serwer, na którym będzie utrzymywana strona aplikacji (tym kosztowniejszy im popularniejsza aplikacja)
- umowę z partnerem, który będzie obsługiwał płatności (pobierając za to prowizję)
Niech te koszty wyniosą 30,000 zł. Za pomocą aplikacji zebrałem 100,000 zł i przekazałem na rzecz chorych dzieci całą resztę, czyli 70,000 zł. (Pisząc ten tekst, wziąłem kwoty “z powietrza”. Wiedziony ciekawością, sięgnąłem jednak po bardzo manipulacyjny artykuł MatkiKurki i wg podanych tam danych proporcje wyglądają podobnie. Absolutnie nie sprawdzałem jego rzetelności i nie popieram tego rodzaju demagogii, dlatego wklejam tylko jeden cytat)
A jeszcze nie daj boże (piszę z małej litery nie z braku szacunku, ale dlatego, że nie wskazuję na żadnego konkretnego – sugeruję wybrać wedle uznania ), jeśli chciałbym zrezygnować ze swojego etatu i oddać się w całości mojej akcji charytatywnej. Moja zintensyfikowana praca przyniesie w kolejnym roku 1,200,000 zł ze zbiórek, ale będę musiał w tym uwzględnić swoje wynagrodzenie w wysokości 60,000 zł.
Już wiesz do czego zmierzam. Już widzisz w mediach te nagłówki – Skandal! Siadlak pod przykrywką akcji charytatywnej zgarnia 60,000 zł do własnej kieszeni i zabiera Żonę na 2-dniowe wakacje w Serocku!
W takiej sytuacji już nie ma mowy o działaniu charytatywnym, tylko jest złodziejstwo i oszustwo.
Przynajmniej tak, w moim odczuciu, panuje popularny odbiór organizacji non-profit. Non-profit nie oznacza brak profitu. Non-profit oznacza, że robimy coś dobrego. A nawet czynienie dobra niesie ze sobą czasem jakieś koszty, które trzeba pokryć.
I – jeśli te koszty organizatorów są dla Ciebie tak ważne, że wolisz żeby Orkiestra w ogóle nie grała – zostawię Cię z jednym tylko cytatem z Twittera:
Znam jednego chłopaka, który żyje dzięki sprzętowi kupionemu przez WOŚP
Nie znam nikogo, kto zawdzięcza życie krytykom orkiestry
— Tomasz Kuzia (@tomaszkuzia) January 13, 2017
I tak już zmierzając ku końcowi – mam wrażenie, że patrząc z odleglejszej perspektywy zwolennicy i hejterzy Orkiestry są całkiem podobni do Oskara i Gruchy z “Chłopaki nie płaczą”. Jedni dają piątaka, nawet jeśli inni postrzegają ich jako frajerów. Inni z kolei są cwaniakami i każą takiej Orkiestrze spier***ć, ale życie i tak zrobi swoje i spuści im łomot. Albo – co mam nadzieję nigdy się nie wydarzy – w przyszłości, kiedy leżąc pod kroplówką będą nieświadomie korzystali ze sprzętu zorganizowanego przez WOŚP, albo już teraz – spalając mnóstwo energii na złość, nienawiść i czysty hejt, który musi się przecież odbić na zdrowiu.
Możesz uważać mnie za frajera, ale ja i tak z przyjemnością dam Orkiestrze piątaka. Jeśli chcesz złością i nienawiścią zapłacić 30 – Twoja sprawa 🙂
A na zupełny koniec – wspaniały obrazek Dema:
P.S.
Nazwa MasterCard pojawiła się w tym tekście tyle razy, że sam zaczynam podejrzewać czy nie jest to przypadkiem wpis sponsorowany. Ale cóż, w końcu jak widzieliście w filmie powyżej:
– To jest jakaś zorganizowana akcja?
-Taka akcja, żebyś dał piątaka.
A teraz śmigaj na Twittera dać piątaka!. 🙂