Mam ostatnio za dużo na głowie. Zdecydowanie za dużo, bo wszystkie zobowiązania których się podjąłem niejednokrotnie wymagają ode mnie obecności w kilku miejscach jednocześnie – czasem odległych od siebie po kilkaset kilometrów.
Niemniej, mimo kosmicznego stresu, który się z tym wiąże – bo wiadomym jest, że moje słowo to moje słowo, więc jeśli się czegoś podejmuję, to muszę stanąć na wysokości zadania i tego słowa dotrzymać – staram się ostatnio spoglądać na swoje życie z trochę innej perspektywy.
Perspektywy innego człowieka.
I kiedy tak patrzę – muszę przyznać, że mam naprawdę niesamowite szczęście.
Oczywiście, jaką rolę odgrywa tu “Luck Factor” i karma, nie będziemy dyskutować, nie ten temat, nie to miejsce.
Chodzi mi o efekty. To, że jestem zawsze uśmiechnięty i staram się we wszystkim dostrzegać pozytywy, sprowadza się tak naprawdę do przecinka i spacji. A dokładnie do prawidłowego jej umiejscowienia.
Jadąc wczoraj do Białegostoku, po raz 3 w tym roku prowadząc tu szkolenie, słuchałem Ziga Ziglara i Arta Williamsa. I zdałem sobie sprawę, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji bez wyjścia.
Pytanie brzmi:
Where do you see opportunity?
Jeśli jesteś normalnym (w kontekście rozkładu normalnego, czyli w największej grupie w populacji, oscylując wokół średniej) człowiekiem, w naprawdę pozornie tragicznej sytuacji, powinieneś, powinnaś móc odpowiedzieć szczerze:
NOWHERE.
Sprawa jednak rozbija się o odrobinę przestrzeni. Jeśli usiądziesz na chwilę i złapiesz choć odrobinę dystansu – możesz znaleźć rozwiązania, których do tej pory (podobno) nie było.
To trochę jak w tej anegdocie o facecie, który chciał się powiesić. Żona go zdradza, wyleciał z pracy, giełda runęła, itd. Stanard: dramat, nic tylko się powiesić. No więc znalazł kawałek powrozu, zawiązał stryczek, podstawił sobie taboret, zawiązał go na żyrandolu, włożył weń głowę, już chce dawać krok przed siebie, kiedy nagle zauważa na szafie pół butelki wódki.
– “OK, i tak się powieszę, ale po co wódkę marnować” – pomyślał.
Więc wyjmuje głowę z tego stryczka, schodzi z taboretu, przestawia go pod szafę, sięga ręką po wódkę, próbuję ją chwycić, po czym wyczuwa jakieś małe pudełko. Bierze je do ręki, patrzy, a tu kolejna niespodzianka – cała paczka fajek!
– “No i wreszcie zaczyna się układać!”
Chwila dystansu. Mała przerwa. Przecinek i spacja. Może zmienić wszystko, bo pozwala popatrzeć z innej perspektywy. Przecież po wypiciu tej flaszki i wypaleniu wszystkich papierosów nadal można się powiesić – nikt tego nie zabrania. Ale warto wziąć głębszy oddech. Po
Nie chodzi o kropkę – odcięcie i zakończenie tego, czym zajmowaliśmy się do tej pory. Chodzi o przecinek i spację. Zdanie trwa, życie płynie. Postaw przecinek, popatrz z innej perspektywy.
Wstaw spację, daj sobie chwilę oddechu.
Bo szczęście znajduje się w małych rzeczach.O tych prawdach życiowych – choć wszyscy je znamy, wszyscy słyszeliśmy wiele razy – niestety zapominamy. Zapominamy o nich w szczególnie w te dni, kiedy rano zabrakło mleka do kawy, po drodze na uczelnie/do pracy zepsuło nam się auto/autobus/motocykl. Kiedy powrót do domu zajął nam 3 razy dłużej niż zwykle.
Ja – mimo, że wielkich sukcesów na razie nie odniosłam – to na równi pamiętam te “duże” momenty – w których stałam na scenie śpiewając przed 400 osobową publicznością – i małe momenty, jak np. kiedy w Warszawie, w Tesco na Kabatach przeprowadziłam zabawną konwersację z Kajetanem (btw. o parówkach marki Tesco!). Co więcej – znacznie częściej wspominam “A pamiętasz, jak wtedy w Tesco na Kabatach….”. A to wszystko sprowadza się z kolei do tej naszej pogoni za życiem. Kiedy wreszcie zaczniemy odnosić sukcesy, kiedy zaczniemy przeżywać fascynujące przygody…? Niestety-stety – nasze życia już się zaczęły i trwają w najlepsze. I teraz od nas zależy czy zaczniemy dostrzegać w nich szczęście jak i okazje do działania. No bo kiedy, jak nie teraz? 🙂
Bo szczęście znajduje się w małych rzeczach.O tych prawdach życiowych – choć wszyscy je znamy, wszyscy słyszeliśmy wiele razy – niestety zapominamy. Zapominamy o nich w szczególnie w te dni, kiedy rano zabrakło mleka do kawy, po drodze na uczelnie/do pracy zepsuło nam się auto/autobus/motocykl. Kiedy powrót do domu zajął nam 3 razy dłużej niż zwykle.
Ja – mimo, że wielkich sukcesów na razie nie odniosłam – to na równi pamiętam te “duże” momenty – w których stałam na scenie śpiewając przed 400 osobową publicznością – i małe momenty, jak np. kiedy w Warszawie, w Tesco na Kabatach przeprowadziłam zabawną konwersację z Kajetanem (btw. o parówkach marki Tesco!). Co więcej – znacznie częściej wspominam “A pamiętasz, jak wtedy w Tesco na Kabatach….”. A to wszystko sprowadza się z kolei do tej naszej pogoni za życiem. Kiedy wreszcie zaczniemy odnosić sukcesy, kiedy zaczniemy przeżywać fascynujące przygody…? Niestety-stety – nasze życia już się zaczęły i trwają w najlepsze. Nabranie dystansu do siebie i wszystkiego na około pozwoli nam spojrzeć na swoje życie takim jakie jest ono naprawdę. I teraz od nas zależy czy zaczniemy dostrzegać w nim szczęście jak i okazje do działania. No bo kiedy, jak nie teraz? 🙂
[…] bardziej, że doskonale zgrywa się to w czasie z moim ostatnim poczuciem “przytłoczenia” o którym pisałem niedawno. Pozbyłem się (oddałem znajomym sporo gadżetów, spakowałem […]