Ten tekst jest pisany pod wpływem chwili i jeśli obserwujesz* ten blog od dłuższego czasu może nie wnieść dla Ciebie nic nowego. Niemniej, mam jednak potrzebę spisania myśli i zakotwiczenia emocji, która właśnie się we mnie urodziła.
Otóż, jest czwartkowy poranek. Jak codzień, siedzę w fotelu w swojej biblioteczce, piję poranną kawę i czytam książkę. To jest dla mnie najlepszy sposób na rozpoczęcie dnia – zarówno książki jak i kawa od zawsze dają mi klasyczny spokój ducha i energię/inspirację jednocześnie. Doskonały tandem!
A zatem – piję kawę i czytam książkę. I w tej rzeczonej książce czytam następujące słowa:
What’s the name of the third person to fly the Atlantic Ocean solo?
If you didn’t know that Bert Hinkler was the second person to fly the Atlantic, you might figure you had no chance at all to know the name of the third person. But you do. It’s Amelia Earhart.
Now, is Amelia known as the third person to fly the Atlantic Ocean solo, or as the first woman to do so?
Ten fragment książki Tools of Titans Tima Ferrissa otwiera rozdział mówiący o Prawie Kategorii. Najłatwiej można je podsumować wyjaśnieniem, które następuje kilka akapitów dalej:
Many other computer companies (and their entrepreneurial owners) became rich and famous by following a simple principle: If you can’t be first in a category, set up a new category you can be first in.
I to właśnie tutaj, w tym dokładnie miejscu, pojawia się myśl – świetny mindset! To jest doskonałe rozwiązanie na to jak przejąć władzę nad światem – albo przynajmniej jego kawałkiem, kategorią czy niszą.
Zaraz, zaraz…
Ja znam tę koncepcję!
Dopiero po chwili zastanowienia, przypomniałem sobie skąd. Po raz kolejny przytoczę tutaj fragment – tym razem nieco dłuższy, ale polskojęczyny:
Google, wystartowane 6 lat po AOL i 2 lata po Yahoo! zajmuje obecnie 80% rynku.
Tylko, zaraz – czy ideą tego postu nie było udowodnienie tezy, że liczy się właściwy timing w rozpoczęciu działalności komercyjnej?Owszem. Ale mimo najpóźniejszej daty startu, Google nadal było pierwsze. I to bez zaginania czasoprzestrzeni. Zarówno AOL jak i Yahoo! od początku były wielotematycznymi portalami, z których korzystali Czytelnicy szukający newsów politycznych, sprawdzający pocztę i pogodę.
Google było nastawione na wyszukiwanie. Na Google.com nie było treści – było pole do wyszukiwania. Nie było dziennikarzy, redaktorów i korektorów. Byli programiści i developerzy. Google było pierwsze w swojej niszy.
Teraz powinno stać się jasne:
Nieważne, ilu ludzi jest przed Tobą – nadal możesz być pierwszy.
Wystarczy, że odnajdziesz swoją niszę.
Co więcej, gdy jesteś liderem niszy, podążają za Tobą ludzie najbardziej zaangażowani w to, co masz do powiedzenia. Zasada jest prosta: jeśli jesteś pierwszy w małej niszy i tego co mówisz słucha 100 osób, to będziesz mieć większy wpływ na swoje otoczenie i branżę, niż ja ze swoimi 60,000 obserwujących z całego świata – biznesmenów, marketerów, samotnych mam, studentów, hydraulików i dziennikarzy.
Nisza. Idź i odnajdź swoją. Czas przejąć władzę nad Światem!
Wielkie umysły myślą podobnie
Uśmiechnąłem się pod nosem i piszę ten tekst w formie przybicia sobie piątki, bo ten drugi fragment pochodzi z tekstu, który opublikowałem w 2013 roku na łamach naTemat.pl. To jednak nie jest finalny rezultat tego odkrycia. Jest tutaj drugie dno i to dopiero jest prawdziwy powód.
Nadszedł czas
W języku angielskim istnieje zwrot tipping point. Nie wiem czy ma on jakieś sensowne tłumaczenie na język polski. To taki punkt zwrotny, który najłatwiej wyobrazić sobie na przykładzie trójkąta. Tip to czubek czy wierzchołek, z kolei tipping to przechylać się czy przewracać.
Kiedy zatem wyobrazisz sobie trójkąt, którego podstawą jest oś czasu, a lewy bok pokazuje pracę, którą wkładasz w swój projekt czy przedsięwzięcie, po pewnym czasie przekroczysz ten tipping point, po którym możesz zacząć dostrzegać rezultaty – osiągasz masę krytyczną użytkowników swojej aplikacji, albo dostrzegasz, że mięśnie zaczynają Ci rosnąć, albo po prostu zbierasz plony. Wygląda to mniej więcej tak:
Coming out
2-3 osoby na świecie wiedzą, że od pewnego czasu przygotowuję się do swego rodzaju coming outu, czyli odkrywania kart. Zbierałem się i zbierałem, ale wciąż w fazie przygotowań. Dzisiaj właśnie przekroczyłem ten tipping point i zaczynam działać.
Fantastycznie jest czasem samemu przybić sobie piątkę.
Obserwuj ten blog, będzie wokół niego dużo interesującego szumu.
* – albo fanpage jeśli wolisz: