Wstałem dziś rano po nocy lepszej od wczorajszej, kiedy Lena przebudzona przerażającym snem podczas którego ktoś – o zgrozo! – zabrał jej… czapkę.
Wstałem i pomyślałem, że o ile dużo dokumentujemy rozwoju naszej córki – a wkrótce obojga naszych dzieci – i w prywatnych albumach i na prywatnym Instagramie, to jako rodzice mamy pewne przemyślenia i dostrzegamy kontrasty, które warto gdzieś zanotować. Jednym z naszych notatników jest oczywiście podcast Między Nami Siadlakami, ale to jest treść wymagająca większego skupienia i szerszego obrazu naszej artystyczno-technicznej rodziny.
Słowem wstępu, dla tych z Was, którzy nas mnie znają lub nie śledzą na bieżąco naszej drogi. Oboje jesteśmy freelancerami (Ania jako zawodowa makeup arist, ja jako trener i konsultant cyberbezpieczeństwa), oboje pracowaliśmy na międzynarodowych kontraktach, oboje szukaliśmy lepszego miejsca dla naszych dzieci – lepszego niż gęsty, zimowy, warszawski smog. Wczesną jesienią 2018 sprzedaliśmy i rozdaliśmy dużo naszych rzeczy, spakowaliśmy resztę i przeprowadziliśmy się o 1,000+ km na zachód, do malowniczej, nadreńskiej stolicy Hesji: Wiesbaden. Miasta już mi znanego, bo przez kontrakty ze stacjonującym tu największym garnizonem US Army Europe, spędziłem tu niemało czasu. Ania zaś pojawiła się tutaj po raz pierwszy w dniu, kiedy wynajmowaliśmy nasze dzisiejsze mieszkanie. (To jest dopiero zaufanie do męża, co?)
W pierwszą ciążę zaszliśmy (dlaczego piszę „zaszliśmy” i czy to jest pantoflarstwo? O tym przeczytasz w następnym tekście tego cyklu. Poniżej tego paragrafu widzisz przycisk – użyj go, jeśli chcesz dostać powiadomienie) praktycznie zaraz po przyjeździe.
W pierwszą ciążę zaszliśmy niedługo po tym jak zaczęliśmy się rozpakowywać. Ania nie zdążyła się nawet nacieszyć jarmarkiem bożonarodzeniowym, bo już po pierwszym kubku grzanego wina, coś ją tknęło i następnego dnia zrobiliśmy test.
Ciąża nie jest łatwym czasem dla Ani. Ani pierwsza, ani druga. Jej organizm nie jest zbyt uszczęśliwiony zachodzącymi zmianami i mocno, bardzo mocno się przeciwko nim buntuje. Ba, dla lepszego zobrazowania sytuacji mógłbym użyć kolokwializmu i napisać wprost: jej ogranizm po prostu spuszcza jej niezły łomot. Taka prawda.
Na szczęście wszystko zakończyło się doskonale, bez żadnych większych perturbacji czy problemów.
Nasz Model Nuklearnej Rodziny
Jaki jest zatem cel tego cyklu? Mieszkamy w Niemczech i świadomie nasiąkamy tutejszą kulturą (dla mnie to jest swego rodzaju powrót do źródeł, bo wolny czas spędzam na studiowaniu i badaniu swojego drzewa genealogicznego, dzięki czemu wiem, że po ponad 300 latach w Niemczech, dopiero moja prababcia wyszła za Polaka, redefiniując tym samym nasze obecne obywatelstwo). Widzimy wiele różnic w modelach wychowania. Nie tylko naszego vs to co dali nam nasi rodzice, bo to są w pełni naturalne różnice międzygeneracyjne, ale przede wszystkim jesteśmy wystawieni na doświadczenia zupełnie nowej dla nas społeczności. Czerpiąc z obu tych źródeł, jak i pochodząc z zupełnie (ale tak naprawdę zupełnie) różnych domów, tworzymy model rodziny, który zdaje się naprawdę… działać.
I tym właśnie chcę się tutaj podzielić. Ku pamięci (własnej), zapisuję co tutaj się pojawi w ciągu najbliższych tygodni, bo kiedy pojawi się z nami nasz syn, będzie ku temu pewnie mniej czasu:
- Budowanie poczucia sprawczości u dziecka
- Wspólne przeżywanie emocji (negatywnych i pozytywnych)
- Odmawianie dziecku vs odwracanie jego uwagi
- Kłamstwa i białe kłamstwa, czyli jak z łatwością utrudnić sobie życie
- Kary cielesne, niezależnie od obowiązującego prawa
- Prywatność w sieci – uczciwość rodzicielska
- Wychowanie dwu- i trójjęzyczne – nasze doświadczenia w praktyce.
- Multikulti – postrzeganie religii w zróżnicowanym kulturowo społeczeństwie
- Kto zachodzi w ciążę? Nasz model relacji partnerskiej
- …i jeszcze kilka innych, które notuję na bieżąco.
Powyższe punkty staną się oczywiście linkami jak tylko pojawią się pod nimi odpowiednie teksty. Jeśli jednak chcesz mieć pewność, że dostaniesz o nich powiadomienie, podaj mi swojego maila poniżej, a ja będę wysyłał Ci notyfikację.
To tyle na dziś. Bardziej zajawka niż właściwy artykuł, ale mam nadzieję, że da Ci to obraz tego jakiego rodzaju narracja będzie dominować w tym cyklu. Jeśli to jest coś, co Cię interesuje – koniecznie kliknij w link powyżej, abyśmy mogli zostać w kontakcie. Do zobaczenia!