Część Czytelników tego blogu wie, że jestem barytonem. Czasem zdarza się, że kilkugodzinna próba męczy głos do tego stopnia, że trudno wydobyć z siebie kolejne dźwięki.
Inna część Czytelników tego blogu wie, że jestem trenerem. Czasem zdarza się, że kilkudniowe szkolenie w klimatyzowanych salach i szok termiczny dla gardła spowodowany wyjściem na dwór powoduje natychmiastowy nieżyt czy nawet anginę(!).
Oto kilka lifehackowych tricków, które pomagają lepiej zarządzać gardłem i uchronić się od niespodziewanych głosowych perturbacji:
- Zimna woda – klimatyzacja w samochodzie, biurze czy hotelu wysusza powietrze. Ciągłe zwilżanie gardła bardzo dobrze chroni przed jego wysuszeniem a tym samym jakimikolwiek zapaleniami. Zimna woda działa najlepiej, bo schładza gardło do temperatury otoczenia (a mówiąc i/lub śpiewając jeszcze bardziej je rozgrzewamy!).
- Gorąca herbata – tuż przed wyjściem z takiego klimatyzowanego pomieszczenia można pokusić się o coś cieplejszego – w ten sposób przygotujemy gardło na spotkanie z naturalnym powietrzem.
- Witamina A+E w kapsułkach – jeśli potrzebujesz natychmiast skorzystać ze zmęczonego głosu – rozgryzienie 2-3 kapsułek witaminy A+E będzie Twoim złotym środkiem.
- Kogel-mogel – czyli sposób znany od wieków – gęsta konsystencja wpływa uspokajająco na struny głosowe (najlepsze efekty uzyskujemy serwując sobie taką przyjemność na 35-50 minut przed koncertem czy wykładem 🙂 )
- Falset – na zmęczony głos zdecydowanie najlepiej ze wszystkich wymienionych wyżej metod działa falset. Z definicji polega on na śpiewaniu na niedomkniętych strunach głosowych, więc krótkie drgania bardzo szybko powodują ich wygładzenie a to oznacza natychmiastową regenerację głosu (anglojęzyczna wikipedia ma na ten temat dużo lepiej zorganizowany artykuł, wraz z animacjami)
Zimna woda jest również świetną metodą leczenia zapalenia gardła czy krtani we wczesnym stadium. Skoro mamy “zapalenie” należy dane miejsce “schłodzić” – szklanka wody do lodówki i aplikujemy sobie łyżeczkę co kwadrans – bez antybiotyków i tabletek.
To jest kilka przykładowych metod radzenia sobie ze zmęczonym głosem. Zapraszam do dyskusji w komentarzach, jeśli znasz jeszcze inne dobre sposoby. 🙂
Sposób nr 3 i 4 stosuję zawsze przed koncertem, nawet gdy głos jest w porządku ( TAK DLA KONSERWACJI). Oprócz tego zawsze mam przy sobie vocaler, który mnie ratuje kiedy przeginam z głosem. Niezawodne jest równiez siemię lnianie, które pięknie wygładza i działa jak balsam.
Ostatnio rozmawiałem, już z emerytowanym nauczycielem. Każdy wie przecież, że nauczyciel bardzo dużo mówi i musi dbać o swój głos i gardło. Owy nauczyciel, powiedział mi, że on codziennie rano pije tran i nie ma z gardłem i głosem do teraz najmniejszych problemów. Od tego czasu sam pije łyżeczkę tranu dziennie i nie dość, że nie pojawia mi się żadna chrypa jak dużo mówię, to także nie łapią mnie żadne przeziębienia i choroby.