Hello moto. Wiosna w pełni. Dopiero teraz, w połowie kwietnia, ale jednak.
Zimę spędzliśmy wspólnie, w naszym wolskim salonie, na drugim piętrze. Było ciepło, miło i przytulnie. Nadszedł wreszcie czas na spalenie ubiegłorocznego paliwa i otwarcie sezonu.
Na początek – sprawdzenie i uzupełnienie płynów, podokręcanie wszystkich wymagających dokręcenia śrubek i w drogę.
Tylko gdzie zabrać dziewczynę, która dotąd nigdy nie jechała na plecaku dłużej niż wkoło komina, a w dodatku na tak agresywnie sportowym motocyklu?
Żaden sensowny pomysł nie przyszedł mi do głowy, więc ruszyliśmy w kierunku miejsca, które zawsze odwiedzaliśmy z Gangiem Dwieściepięćdziesiątek, kiedy byłem jego aktywnym członkiem. Słowem: Stara Wędzarnia w Drobinie.
I plan byłby się udał, gdyby nie to, że na jednym ze skrzyżowań Ania zobaczyła znak wskazujący lotnisko w Modlinie i uradowanym głosem zadała pytanie: “Łiii! Jedziemy do twierdzy w Modlinie?! Super!”
Nie mogłem odmówić.
Dotarliśmy do Modlina. Stoi tam znak: Serock, 32km. W Serocku mieszka jej szwagier (uwaga, reklama: Radek ma prze-wypaśną stację kontroli pojazdów i zakład mechaniki peryferyjnej, czyli wymian płynów, klocków, filtrów, klimatyzacji, etc. Polecam, bo od ręki i pełna profeska). 32km to rzut beretem, więc pojechaliśmy do Serocka. Z Serocka o kolejny rzut beretem jest Wyszków, gdzie mieszka jej babcia. No to Wyszków. Oczywiście z Wyszkowa – a jakże, o rzut beretem! – jest Wiśniewo, gdzie wujek ma działkę. Stamtąd z kolei trudno byłoby nie przeskoczyć do jej rodzinnej Ostrowi.
Summa summarum skończyło się na tym, że uczyniliśmy ogólno-rodzinny objazd spotykając się z praktycznie całą najbliższą rodziną mojej lepszej połówki.
Wycieczka jak wycieczka, po co cały ten wpis?
Bo tytuł wpisu dotyczy nie pierwszej tegorocznej wycieczki Daytony, nie pierwszej tegorocznej wycieczki Ani tylko pierwszego wpisu na blogu www.rubinska.pl. (UPDATE: z dniem 28.05.2016 Rubińska.pl została zastąpiona przez Siadlak.AE)
Strona Ani jest już praktycznie gotowa, zostały kosmetyczne poprawki i uzupełnienia, ale zaczęła pisać. Wreszcie.
Ba, Helena też! Świat się kończy, mieszkam z dwiema dziewczynami i obie blogują. Nie myślałem, że do tego dojdzie. A jednak, moje wielomiesięczne starania wreszcie odniosły skutek i dziewczęta zaczęły przelewać na e-papier to co mają do powiedzenia. A mają dużo. Bardzo dużo. Czasem tak dużo, że nie dają mi dojść do słowa.
Teraz tylko czekać jak zaczną sobie wzajemnie moderować komentarze 😀